Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/245

Ta strona została uwierzytelniona.

dzieląc wzniosłą ambicyą i chwały godne dążenia małżonka, ruiny ambicyi i dążeń tych przenieść nie mogło i — z żalu po minionej, a tak krótko trwałej wielkości pękło.
A za cały ślad przejścia przez ten padół ziemski dwojga tych ludzi, za całą pamiątkę traicznej ich doli i męczeńskiego końca — zostały: wielka trąba murowana, dumnie a poetycznie rysująca się na mglistem niebie pińszczyzny i — dwoje dzieci bez chleba ni dachu.
Trudno zaiste odgadnąć, coby się było stało z temi drobnemi sierotami, gdyby nieboszczyk Leonard — męczennik, nie miał w odległym dość od pińskiego powiecie, trzech sóstr rodzonych, które wszystkie w stanie panieństwa pięćdziesiątek i sześćdziesiątek doczekawszy, żyły sobie cichuteńko i wygodniuteńko w wiosczynie, kędyś pomiędzy wysokiemi wzgórzami zarzuconej, a zbiorowy ich posag przedstawiającej. Dziedziczki dziesięciu chat, w których żyło około 40-tu poddanych dusz kmiecych, trzy siostry owe: Brygida, Aniela i Marya, dowiedziawszy się o śmierci braterstwa i towarzyszących jej okolicznościach, posłały głąb pińszczyzny stary koczobryk parą koników zaprzężony i starego furmana Grzego-