miodu i wieprzowiny, kombinacyami też temi żywiły sierotę ze szczodrością żadnym brakiem ni skąpstwem nigdy nie ograniczoną. Zresztą, pozostawiały jej jaknajzupełniejssą swobodę działania, to jest: biegania po ogródku, hasania po wzgórzach, a w dnie upalne spania lub marzenia w zielonym, chłodnym cieniu poblizkich gajów. I tylko w słotne dnie jesienne lub długie zimowe wieczory, ciotka Anielka uczyła ją haftować i na kanwie włóczkami wyszywać, ciotka Marynia przeróżne wyżej wspomniane kombinacye z cukru, maku, miodu i innych wiktuałów sporządzać, ciotka Brygisia zaś czytać, pisać i rachować. Ta ciotka Brygisia była sobie dość niepospolitą osobą. Przez całe życie swe wielki miała pociąg do literatury, umiała pisywać listy wcale ładnym stylem, nadzwyczajnie lubiła naturę i niewiadomo już jakim sposobem, ot tak nieznacznie jakoś, pomaleńku uciułała sobie niewielką lecz ładną biblioteczkę, złożoną z poezyj Mickiewicza, Odyńca i innych wieszczów rodzinnych, jako też i kilkudziesięciu tomików powieści tak oryginalnyah polskich, jak tłómaczonych. Wyuczywszy tedy Leokadyą bardzo płynnego, wprawnego czytania, ciotka Brygisia dopuściła
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/248
Ta strona została uwierzytelniona.