i dziedzińca płot gnił i upadał nienaprawiany, w jednej z izdebek rozwalił się piecyk, ulubiony, wyborny do pieczenia ciast piecyk cioci Anielki i Maryni, a ponieważ nie było czem opłacić mularza, tak już i pozostał rozwalonym, smutną kupą gruzów przypominając nieustannie trzem siosurom gruzy te, które wkrótce pozostać miały w zielonej dolince po ukochanej ich a tak niedawno jeszcze kwitnącej Bobrówce. Były to już jak zdawać się mogło, czasy dla trzech sióstr — bardzo ciężkie. Nadeszły przecież niebawem jeszcze cięższe. W pewien piękny dzień wiosenny, w porze przednówkowej właśnie, ował się na dziedzińcu Bobrówki dzwonek, przed ganek dworku zajechała bryczka, a z niej wysiedli dwaj urzędnicy. Wysiedli z bryczki, weszli do dworku, opisawszy urzędowo dworek z ruchomościami oświadczyli, iż za pół roku Bobrówka, w skutek licznych długów, na publiczną sprzedaż wystawioną zostanie.
Myliłby się ten, ktoby sądził że po odjeździe urzędników w małym, starym dworku nastąpiły głośne płacze, lamenty i wyrzekania. Nie; zaległa tam przeciwnie cisza grobowa. Zdawałoby się, że pod ciosom, który w nie uderzył trzy sio-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/253
Ta strona została uwierzytelniona.