sióstr Pompalińskich zaadresowany, a zawierający treść następującą: „Kochane waćpanny! dowiedziałam się że jesteście w wielkiej biedzie. Ale macie przy sobie synowicę, a Ja nie mam panny do Towarzystwa. Niech wasza siostrzenica zostanie u mnie panną do Towarzystwa, a Ja jej dam 400 rubli pensyi y dwie yedwabne suknie na rok. Dwieście rubli posyłam iako pułroczną pensyą waszej siostrzenicy. Jeżeli chcecie to nią sobie długi swoje popłaćcie, y ieżeli nie wystarczy to dam więcej z gury. A jeżeli nie chcecie to Mnie pieniądze proszę odesłać.“
Leokadya jako zwykła lektorka ciotek, przeczytawszy im głośno list ten, zbladła śmiertelnie. Widziała ona parę razy w swem życiu panią jenerałowę i lękała się jej okropnie. Na myśl iż ma przebywać nieustannie w domu tej chudej, żółtej kobietki o bazyliszkowym wzroku, obwieszonej perłami, piórami i złotem, krew ścięła się w jej żyłach, a potem do oczu, wielką falą popłynęły łzy. Była to przecież krótka bardzo chwila, po której Leokadya powiódłszy dłonią po czole i podnosząc głowę rzekła pewnym głosem.