Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/266

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ IV.

I teraz także, Leokadya miała do odwiezienia ciotkom swym półroczną swą pensyą. O dość wczesnej przedpołudniowej godzinie, Pawełek przyjechał po nią i udali się razem do Bobrówki.
Pani jenerałowa zaś, ubrana prawie tak samo jak wczoraj, siedziała sama jedna w wielkim swoim salonie, na zwykłem swojem miejscu i oddawała się wcale osobliwemu zajęciu. Z mahoniowego stołu przed kanapą stojącego, zdjętą została lampa, a natomiast pokrytym on był od brzegu do brzegu najróżniejszemi, a bardzo cennemi klejnotami. Pani jenerałowa wyjmowała klejnoty z wielkiej, srebrem okutej szkatuły, przy niej na taburecie umieszczonej i układała je na stole jeden przy drugim, coraz jednak zmieniając szyk i symetryczność układu. Zrazu, ułożyła była rzędami regularnemi wszystkie bransolety, na-