szyjniki, kolce, brosze i fermoary, tak aby każde z nich, miało obok siebie podobnych tylko sobie przeznaczeniem i kształtem towarzyszy, potem w porządku tym wzorowym zaprowadziła wielki nieporządek, szmaragdy pomięszała z rubinami, brylanty z perłami, z brosz ułożyła gwiazdy, z bransolet łańcuchy, z kolców żyrandole i t. d. Potem jeszcze zgarniała je wszystkie i przesypywała w chudych, żółtych swych palcach i znowu je rozkładała i układała na stole najrozmaiciej. Zatrudnienie te zdawało się pochłaniać wszysstkie władze czucia jej i myślenia, a jednak od chwili do chwili odrywała oczy od błyszczących przedmiotów swej zabawy i niecierpliwe spojrzenia rzucała na drzwi od sieni.
Niebawem też dał się słyszeć na dziedzińcu szelest sań pod dom zajeżdżających, drzwi otworzyły się i z wielkim szelestem jedwabiów wbiegła przez nie do salonu wysoka, bardzo zgrabnej kibici kobieta, w nadzwyczaj długiej i strojnej sukni, w malutkim kapelusiku zarzuconym na kunsztownie utrefione włosy. Była to wezwana przez jenerałową panna Żulieta Kniksowa.
Przybyła przebiegła salon bardzo szybko i bardzo wdzięcznym, elastycznym ruchem przypadła
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/267
Ta strona została uwierzytelniona.