Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/269

Ta strona została uwierzytelniona.

kami, powiodły po stole nasłanym dyamentami i zaiskrzyły się jeszcze bardziej. Jenerałowa przekładała znowu brosze i bransolety milcząc.
— Nie uwierzysz najdroższa ciociu, zaczęła znowu przybyła, jaką radością napełnił mię list twój wczorajszy! j’étais folle de joie! Upewnił mię on naprzód o dobrym stanie drogiego zdrowia twego, najukochańsza ciociu, a potem każda literka ręką twą skreślona, jest dla mnie taką świętością! taką relikwią!
— Chi, chi, chi, zaśmiała się jenerałowa, nie spuszczając wzroku z kilku długich kolców, które układała na stole w kształt fantastycznego jakiegoś pająka; to bardzo pięknie! to bardzo czule! to dowodzi że masz wiele serca, Żulietto! wiele! wiele serca!
— O! najdroższa ciociu, westchnęła dama, gdybym go mniej mieć mogła, byłabym z pewnością daleko szczęśliwszą! ale to serce... to serce moje, które uderza zawsze tak silnie, tak gorąco do wszystkiego, co dobre i piękne!
Przy ostatnich wyrazach oczy pani Kniksowej tak uparcie już i tak ogniście wpatrywały się w ułożonego na stole brylantowego pająka, że w istocie wątpić nie można było ani na chwilę,