Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/271

Ta strona została uwierzytelniona.

— A przecież to bardzo zrozumiałe! chi, chi, chi! zachichotała pani domu; „trzy piękne córy... śmiała się dalej, trzy piękne córy było nas u matki!” Miałaś trzy piękne córy, Żulietto!
— Niestety! najdroższa ciociu! wtrąciła spuszczając oczy pani Żulietta, Sylwia i Romania nie były wcale pięknemi...
— A tak! tak! tamte były rozumne! miałaś tedy Żulietto dwie rozumne córki i jedną piękną... Rozumne wydałaś za mąż, ale piękna siedzi... co?.. chi, chi, chi! siedzi!
Oblicze pani Żulietty oblekło się wyrazem szczerego smutku.
— Niestety! szepnęła, przed tobą najdroższa ciociu, sekretów żadnych nie mam! Delicya kończy rok 23-ci, a dotąd jeszcze żadna się dla niej przyzwoita partya nie zjawiła. Po tych nieszczęsnych wypadkach... brak nam zupełnie młodzieży... odpowiedniej! przytem i smutny stan jej ojca i posag niewielki, zraża może niejednego... Drżę prawdziwie z trwogi, patrząc na tego anioła który...
— Otóż... otóż Żulietto ja dla twego anioła mam teraz partyą... chi, chi, chi! ale jaką partyą!