Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/272

Ta strona została uwierzytelniona.

Cała kula ziemska zazdrościć jej będzie, a panny Trzewikowskie i Kobyłkowiczówny żółtaczek podostają z zazdrości! chi, chi, chi!
Twarz pani Żulietty stała się jasną, bardzo jasną i radosną.
— O, najdroższa ciociu! zawołała giętką, wdzięczną kibić swą pochylając znowu do kolan jenerałowej, jakże wypowiem... jakże... comment pour-rai-je...
— Nie trzeba nic wypowiadać! nie trzeba nic wyrażać! a po francuzku... ja nie rozumiem! zapiszczała jenerałowa, potem zaś, przerywając nagle rozpoczętą rozmowę, zwróciła się znowu do swych klejnotów i przesypując je między palcami, zawołała:
— Czy bardzo dziś zimno? Żulietto.
Pani Kniksowa drgnęła cała na niespodziane pytanie to, z oczu jej strzeliła błyskawica niecierpliwości, najsłodszym jednak, najczulszym głosem swym, odrzekła:
— O, bardzo dziś zimno! najdroższa ciociu! ale tu... u cioci ciepło jak w niebie!
W ogromnym salonie jenerałowej, niezmiernie skąpo opalonym, zimno było w istocie jak w lo-