Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/294

Ta strona została uwierzytelniona.

zdawało się czekać zakończenia paniczowej zabawy z batem, aby go o coś poprosić czy też może bez proszenia od niego coś dostać. Jakoż na piskliwy głos baby i uniżoną prośbę wieśniaka, hr. Cezary nie wypuszczając z ręki bata przestał nim jednak w powietrzu wywijać. Zwrócił się naprzód ku babie ale tu, oko w oko spotkał się z przybyłym od strony pałacu Pawełkiem.
Zmięszał się widocznie.
— Co ty tu robisz, Cezary? zagadnął Pawełek, który młodszego z kuzynów swych nie tytułował tak jak starszego.
— Mój Pawełku, odparł młody hrabia, żebyś ty wiedział jak oni mię tam znudzili!
Stosowało się to zapewne do prawników i innych osób obradujących nad interesami majątkowemi hrabiego, w pałacu.
— Hrabio! uroczyście wyrzekł Pawełek, zapominasz ciągle o tem kim jesteś!
Młody hrabia smutnie wstrząsnął głową.
— Kimże ja jestem! no, kimże ja tam jestem, szepnął.
— Rzuć no ten bat, Cezary! zadysponował Pawełek.