Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/296

Ta strona została uwierzytelniona.

stanowczo usunął się od interesu i wnet odjeżdża... Gdyby pan hrabia był zrana podpisał umowę, klamka by zapadła, ale teraz... ja ręce od wszystkiego umywam i opiszę pani hrabinie i panu hrabiemu jak wszystko było.
Rzekłszy to pełnomocnik zstąpił z ganku i śpiesznie oddalił się ku oficynom, hr. Cezary zaś pozostał na miejscu jak skamieniały.
— Pawełku! ozwał się po chwili zcicha. Ja nie wiem co to będzie...
— Z czego? zapytał Paweł.
On to zrobi z pewnością... on napisze do mamy i do stryja, że ja siedziałem w pasiece i klaskałem z bata pod stajnią, kiedy trzeba było podpisywać umowę...
— No, naturalnie że napisze... ale i cóż ztąd?
— Stryj jak stryj... ale mama będzie znowu gniewała się bardzo na mnie.
— Będzie z pewnością! ale i cóż ztąd? powtórzył Pawełek.
— Jakto cóż ztąd? czyż ty nie wiesz mój Pawełku jak mi przykro kiedy mama gniewa się na mnie...
— Zdarza się to jednak dość często.