Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/299

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dla czegóżby tak koniecznie?
— No, dla tego, że jak powiadają, nie mógłbym, nie umiałbym zarządzić majątkiem, a z pieniędzmi to jakoś łatwiej... złożą je dla mnie na banku i... i... będą mi dawać procenty... wytłómaczył Cezary.
— Ależ Malewszczyzna jest twoją własnością, Cezary, twoją najprawowitszą własnością...
— To i cóż ztąd, Pawełku?
Pawełek rozśmiał się.
— Mój drogi, rzekł, od dwóch lat już pracuję nad tem ile sił mi staje, ażeby z dziecka przerobić cię na męża a ty...
W tej chwili stary, zaufany kamerdyner hrabiny-matki, jedna też z nieodłącznych od osoby hr. Cezarego nianiek jego, wniósł na tacy list do młodego hrabiego zaadresowany, a szczególny pozór mający. Była to szmatka grubego, szarego papieru, w fantastyczny kształt jakiś złożona, którą Pawełek z ciekawością roztworzywszy przeczytał co następuje:
„JW. Panie hrabio państwa Rzymskiego, Cezary Ponmpaliński!
„Dowiedziawszy się że kochany Waćpan yesteś w tych stronach, zapraszam Waćpana do siebie