gotowali sobie nowy na przyszłość ratunek, bardzo pilnie pielęgnując znajomość i bardzo gorliwie starając się o życzliwe względy pani jenerałowej, z którą zostawali w niejakich stosunkach powinowactwa przez matkę swą urodzoną z Orczyńskiej, stryjecznej siostry nieboszczyka jenerała. I teraz także po długiej peregrynacyi przez lodowaty salon, dosięgłszy miejsca na którem stała znana i słynna w powiecie szeroka staroświecka kanapa, trzej młodzieńcy (najstarszy z nich przeszedł już granice wieku nazywanego Chrystusowemi latami), złożyli koleją pełne głębokiej czci, pocałunki na suchej, żółtej ręce pani domu i zajęli rzędem, trzy bardziej od kanapy oddalone fotele, bliższe miejsca, zwyczajem dystyngowanych i światowych kawalerów, pozostawiając damom.
Jakoż weszła wkrótce do salonu pani Sylwia Woryłłowa, najstarsza, (jedna z owych dwóch brzydkich) córka Żulietty Kniksowej. Mąż Woryłło, który na usilne domagania się swej małżonki i przez wzgląd na świętą spokojność domową, do poczciwego, szlacheckiego nazwiska swego, dodał niedawno chlubny przyrostek Jastrząb, nie tyle prowadzony, ile z pozoru sądząc,
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/308
Ta strona została uwierzytelniona.