— Ale nie dowie się! z pewnością nie dowie się! mój Pawełku! jeżeli nie wejdziesz pierwszy, ja wrócę się do domu...
— Panie hrabio! chciej pan wejść do salonu! głośno i uroczyście zakończył dyalog ten Pawełek, zarazem otworzył drzwi na oścież i procederem bardzo podobnym do tego jakiego był użył niegdyś, w celu odprowadzenia kuzyna swego od igrzyskowego słupa, tylko najbardziej o ile być mogło ukrytym, wprowadził go, ściślej mówiąc, wepchnął do salonu.
Na widok wchodzących, a raczej wchodzącego, jenerałowa podniosła się z kanapy i ręką o stół wspierając się wpatrzyła się w zbliżającego się gościa jak w tęczę. Podniosła się z kanapy! myśleli sobie świadkowie sceny tej, dla nikogo przenigdy nie uczyniła tego! Wzruszoną jest widocznie, zdaje się nawet jakby nie wiedziała sama co czyni! czyliżby przywiązanie do tych stryjeczno-stryjecznych ozwało się w niej tak nagle i tak silnie! Biada nam!
Pawełek tymczasem, w pobliżu drzwi jeszcze szepnął kuzynowi swemu.
— Idź prosto ku wielkiej kanapie co pomiędzy
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/321
Ta strona została uwierzytelniona.