bawy wielkiego miasta nudzą mnie bardzo i męczą!
— To zupełnie jak mnie! dość już głośno wymówił Cezary, który widocznie ożywiał i ośmielał się coraz bardziej.
— Jakież jednostajne gusta mają ci młodzi państwo! piskliwiej jeszcze jak zwykle zawołała jenerałowa. Hr. Cezary lubi wieś i moja wnuczka lubi wieś! moją wnuczkę męczy ruch wielkiego miasta i hrabiego także męczy! Co za podobieństwo inklinacyi! jaka zgoda bezprzykładna! chi, chi, chi! bezprzykładna!
Hr. Cezary zwrócił się do mówiącej tak pani domu ruchem pośpieszniejszym niż bywały zwykle jego ruchy i — ukłonił się. Dla czego to uczynił? Określić trudno. Co pewna, to że w fizyognomii jego zaszła od chwili zamienienia z Delicyą paru zdań powyższych, zmiana widoczna. Ożywiła się ona znacznie, a w oczach hrabiego mglistych wprzódy i zalęknionych, błyskała teraz iskra żywo uczuwanego zadowolenia. Le pauvre Cesar, posiadał widać w charakterze swym skłonność do cieszenia się małemi rzeczami...
Jenerałowa podniosła się z kanapy i rzekłszy prędko: proszę państwa na obiad! proszę! proszę!
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/340
Ta strona została uwierzytelniona.