Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/347

Ta strona została uwierzytelniona.

— O! niech pani wierzy! z zapałem już prawie przerwał hrabia i z temi słowami weszli do jadalnego salonu.
Przy stole, dwa już tylko krzesła niezajętemi były, zasiadła na nich młoda para, — obok siebie. Po drugiej stronie hrabiego siedział Woryłło, za nim zaś umieszczony Pawełek przechylił się na swem krześle i bardzo cicho szepnął do Cezarego.
— Cezary! dla czego nie zostawiłeś w salonie swego kapelusza?
Zagadnięty zmięszał się niezmiernie i już, już chciał wstawać od stołu aby przedmiot nieustannego frasunku swego odnieść na stosowniejsze miejsce, kiedy w tej samej chwili zwrócił się do niego Woryłło i obcesowo nieco wymówił.
— Szczerze winszuję panu hrabiemu, szczerze cieszę się z tego że pan hrabia nie pozbyłeś się swej Malewszczyzny.
Odezwaniem się tem powstrzymany w zapędzie i na nowo z pantaliku zbity młody hrabia, złożył szapoklak swój na kolanach i po niejakim wahaniu się odpowiedział.
— Rzeczywiście ja sam rad jestem z tego.. lubię bardzo wieś... i Malewszczyznę lubię...