— Mieliście kochani Waćpaństwo mieć dziś u mnie barszczyk z pulpetami...
Publiczność szemrze: ależ i bulion był bardzo dobry! doskonały!
Woryłło do Pawełka: czy to był bulion? ja myślałem że zupa z muchomorów!
Jenerałowa dalej:
— Po barszczyku dysponowałam sztukę mięsa z truflami...
Szmer wśród publiczności: ależ i pieczyste było dobre, bardzo dobre!
Tutunfowiczowie przesuwają języki po oparzonych kartoflami wargach i wzdychają bardzo cicho: o trufle! trufle! trufle!
Jenerałowa dalej:
— Po sztuce mięsa miał być pasztet z jarząbków... z farszem... we francuskiem cieście...
Publiczność milczy głucho. Widok pasztetu przedstawiony jej wyobraźni, wprawia zmysły smaku i powonienia w drażliwość gorączkową prawie, mówić nie dozwalającą.
Młodszy Kniks nachyla się ku najstarszemu z Tutunfowiczów i szepce bardzo cicho: czy ta baba postanowiła nas zamęczyć?
Jenerałowa dalej:
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/355
Ta strona została uwierzytelniona.