— Zamiast kartofli dysponowałam krem jabłeczny z biszkoptami...
Publiczność szemrze: nie lubię słodyczy... słodycze są niezdrowe...
Pani Romanija do siostry swej bardzo cicho:
— Przepadam za kremem jabłecznym...
Pani Sylwija głośno z pieszczotliwym uśmiechem:
— Przepadam za kartoflami w mundurach, babciunieczko!
Woryłło do Pawełka:
— Drwi z nas sobie baba jak sama chce! noga moja tu więcej nigdy nie postanie!
Pawełek do Woryłły:
— Pani jenerałowa mówi zapewne prawdę. Dysponowała co innego, a co innego stary kucharz sporządził.
Woryłło do Pawełka:
— Djabła tam! zawsze nas tak częstuje.
Delicya niesie szklankę z wodą do purpurowych usteczek. Białe ramię z za gazowego skrzydła przesuwa się raz jeszcze przed oczami hr. Cezarego. Hr. Cezary wzdycha bardzo cicho.
Jenerałowa mówi znowu:
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/356
Ta strona została uwierzytelniona.