Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/391

Ta strona została uwierzytelniona.

ostatnich podała filiżankę ze starannie przyrządzonym napojem, pochwycił on ją za drobną, białą rączkę i patrząc w spuszczone jej oczy, zapytał z uśmiechem:
— Cóż, siostrzyczko? czy mam ci powinszować? czy pewną już jesteś swego zwycięztwa!
Delicya uderzyła lekko brata po ręku i poskoczywszy, schowała się znowu za samowar, p. Żulieta zaś rzekła z żartobliwym uśmiechem:
— Sessya zagajona przez Władysława... możemy teraz mówić wszyscy o tem co nas wszystkich tak bardzo obchodzi. Władysławie! Henryku! wszak domyślacie się o czem mówić ze sobą mamy?
— Naturalnie! jednogłośnie ozwali się dwaj bracia.
— Jakże się wam wydał młody hrabia?
— Trochę... dziwny! ale oryginalność bywa często przybraną manjerą wielkich panów. Zawsze to dla Delicyi świetna, niespodziewanie świetna partya.
— Nieprawdaż, moi drodzy? Ale ja powiem wam cóś więcej jeszcze. Jeżeli ta prawdziwa łaska Boska spłynie na nas i maryaż ten dojdzie do skutku, Delicya moja stanie się prawdziwym