Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/393

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ależ z całego serca! choćby nawet nie było w tem interessu naszego... dla siostry przecież...
— Już dopomagamy, przerwał bratu Henryk, poznajomiliśmy się z hrabią należycie i zaprosiliśmy się do niego na jutro na polowanie...
— Już to, z lekkiem zamyśleniem zauważyła matka, stosowniejby było, aby hrabia jako nie mieszkający stale w tych stronach, pierwszy wam oddał wizytę... ale pomiędzy młodymi ludźmi zachowywanie ścisłe etykiety światowej może i niekonieczne.
— Naturalnie; szczególniej że jak mi się zdaje hrabia Cezary nie jest ani zwolennikiem, ani wielkim znawcą etykietalnych ceregieli...
— Tem lepiej. Tem łatwiej pójdzie wszystko. Po odbytem polowaniu, przywieziecie nam tu naturalnie hrabiego na herbatę.
— Postaramy się o to mamusiu!
— Pójdźcie teraz wszyscy do mnie, kochane dzieci moje, niech was uścisnę!
Władysław i Henryk chętnie i wesoło powstawali ze swych krzeseł i pochyliwszy się przed matką, ponieśli do ust jej ręce.