Bracia Kniksowie jak zapowiedzieli tak uczynili. Wróciwszy z polowania i zjadłszy obiad przy którym Cezary pod wpływem wesołych, a serdecznych towarzyszy swych ośmielił się trochę i rozweselił znacznie, wzięli na eleganckie, a obszerne sanie swe młodego hrabiego i pędem wiatru uwieźli go do Białowzgórz.
Pawełek pozostawszy sam jeden, wysłał za hrabią sanie, któremiby mógł do domu... a! przepraszam! do pałacu powrócić, sam zaś zamyślił się nad przyszłością i uczuciami pupila swego długo i trochę smutnie. — Biedny Cezary! rzekł do siebie, gdybyż przynajmniej nie spotkał go tam zawód! gdybyż miłość kobiety tej dla niego była prawdziwą i podnieść go i zmężnić i człowieka zeń zrobić potrafiła!
Cezary wrócił z odwiedzin swych późno po północy. Przy pierwszem zaraz na niego spojrzeniu, Pawełek odgadł że... było już po wszystkiem, to jest, że serce młodego hrabiego było już nader żywo zajęte, bezpowrotnie może przez Anioła z Białowzgórz na własność zabrane. Postawa jego wyglądała prostszą jakąś, żywszą, śmielszą jak zwykle, oczy mu błyszczały i promieniały. Gdy tylko pilnujący go wiernie stary Fryderyk
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/408
Ta strona została uwierzytelniona.