dnej sympatyi i że jeśli zdecyduję się na ten maryaż, to tylko dla tego, że... cóż mam czynić?.. wolę już przecież zostać jego żoną i wielką panią, jak wyjść za którego z panów Tutunfowiczów lub im podobnych... zresztą wiem że przez to sprawię wielką przyjemność mamie...
— Radość, moje dziecko, radość prawdziwą nie przyjemność, przerwała p. Żulieta.
— I braciom także dopomogę w życiu i losie, kończyła Delicya. Dla tego też zdecydowaną jestem i robię wszystko co mogę, żeby hrabiemu podobać się; ale szczęśliwą nie czuję się wcale i mówię mamie otwarcie, że jeśli mama nie zgodzi się na to, aby hrabia zobaczył się z ojcem... to ja wcale za siebie nie ręczę.
— Ależ moje dziecko kochane! zawołała p. Żulieta, pomyśl tylko jakie to wrażenie wywrzeć może na tak młodym i... niedoświadczonym człowieku... jak hrabia! Przelęknie się on twego ojca... i własnemi oczami zobaczywszy... to nieszczęście, nie zechce może żenić się z córką....
— Z córką waryata, ze smutnym uśmiechem dokończyła Delicya. Nie zechce, to nie zechce... cóż robić? ja pewno z rozpaczy po nim nie umrę... wiem zresztą dobrze, że zechce... jeszcze może więcej
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/415
Ta strona została uwierzytelniona.