Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/416

Ta strona została uwierzytelniona.

zechce... W każdym razie, moja mamciu, ja biednego ojca wstydzić się nie myślę i znieść tego nie mogę, aby on był upośledzonym przez nas i tak już za nic zupełnie poczytywanym...
— Ależ moja droga! co ci się dziś stało? któż kiedy myślał upośledzać ojca twego i poczytywać go za nic?..
— Byłoby to w najwyższym stopniu upośledzaniem go, jeślibym mu ani razu nawet nie pokazała człowieka, który stara się o mnie i którego żoną prawdopodobnie zostanę....
— Cóż z tego że mu go pokażesz... skoro jest on nieprzytomnym...
— Niech sobie będzie nieprzytomnym... kiedy idzie o mnie, ojciec rozumie i pamięta wszystko... Mamciu, dodała ciszej, mamcia ani wie, jak my się rozumiemy z ojcem...
Pani Żulieta zadumała się smutnie.
— Wiem, rzekła w zamyśleniu i z lekką goryczą w głosie, wiem że kochasz ojca daleko więcej... niż mnie!
— O nie! żywo i z mocą zawołała Delicya, nie więcej, mamciu droga, nie więcej! sama wiesz jak bardzo cię kocham! ale mi ojca biednego taki żal... taki żal...