hrabio, zapracowywał się jak wyrobnik jaki, a miesiące całe z domu się nie ruszał, niby szlachcic zagrodowy, zmuszony do pilnowania swego zagonu... Może mylę się, ale doprawdy, to zapracowywanie się męża mego, to jego domatorstwo i ten wstręt do rozrywek wszelkich, uważam jako pierwszą przyczynę nieszczęścia, które go później dotknęło... Wszakże, wyznać muszę że w pierwszych latach pożycia naszego, charakter jego bardzo łatwym był i jednostajnym... mogę nawet powiedzieć wesołym... Trwało to jednak nie długo... Humor mego męża stopniowo zmieniać się zaczął... długie i częste zamyślania się, zastąpiły u niego miejsce uprzedniej wesołości... aż przyszło do tego że zamykał się w swym pokoju przez całe dnie niekiedy, nikogo z domowych, mnie nawet widzieć nie chcąc... Zkąd się wzięła ta zmiana nieszczęśliwa? jakiemi były jej powody? niewiem prawdziwie i odgadnąć nie mogę...
Mówiła prawdę; bardzo seryo nie wiedziała o niczem i zupełnie szczerze nie poczuwając się do niczego na świecie, powtórzyła raz jeszcze:
— Zkąd wzięła się smutna ta zmiana, nie wiem prawdziwie i odgadnąć nie mogę... interessa nasze stały jak najlepiej... dzieci wzrastały zdrowo
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/424
Ta strona została uwierzytelniona.