— I cóż nam opiewa list ten? zapytał brat starszy.
Hr. August sięgnął do kieszeni tużurka i wydobył z niej złożoną w kształt listu ćwiartkę welinowego papieru.
— Czy zechcesz, comte, być pobłażliwym dla mego... dla mego... pour mon pauvre enfant?
W głosie jego dźwięczała, a w oczach malowała się prośba.
Podawał bratu list od syna otrzymany z wyraźną nieśmiałością. Ale hr. Światosław nie wyciągnął ręki po pismo synowca.
— Pardonnez-moi, rzekł, czytanie utrudza mię... Bądź tak dobrym Auguście i list ten przeczytaj głośno.
Twarz hr. Augusta oblała się znowu gorącym rumieńcem. Niespokojnie poruszył się na fotelu, na którym przed chwilą był znowu usiadł i powoli, bardzo powoli rozwijał list synowski, którego głośne odczytywanie stanowiło dlań widać, nieprzyjemną bardzo, przerażającą niemal perspektywę.
Hr. Światosław nie spuszczał zimnych i nic wcale nie mówiących oczu swych ze zmięszanej i głęboko stroskanej twarzy brata. Po ustach jego
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/469
Ta strona została uwierzytelniona.