Hr. August zaczął znowu niespokojnie kręcić się na krześle. Spoglądał co chwilę ku oknu i upewniony już co do pomyślnego obrotu sprawy, z którą tu przyszedł, myślał widocznie o tem, jak wesoło było na widnym, osłonecznionym świecie, a jak smutno w dusznym i przyciemnionym gabinecie jego brata, jak przyjemną dziś będzie przejażdżka konna w Ujazdowskie aleje i jak smacznem śniadanie, które po przejażdżce, z gronem wesołych towarzyszów i z szumnym akompanjamentem szampana, nastąpi.
Hr. Światosław spoglądał od chwili do chwili na brata, który załatwiwszy interes swój, bardzo widocznie całą istotą swą wyrywał się w dal jasną i wesołą. Blady, wzgardliwy nieco uśmiech, przewinął się mu po ustach, bruzdy na czole jego drgnęły, Bóg tylko wie jaką myślą wstrząśnione. Zadzwonił na kamerdynera swego i kazał podać sobie przyrządy do pisania.
O! z jakże zmienioną powierzchownością hr. August opuszczał wspaniale urządzony, lecz sztywny bardzo i posępny nieco gabinet swego brata! Postawa jego była znowu wyprostowaną, głowa wysoko podniesioną, oczy błyszczały mu najczystszem światłem nieskazitelnie wesołego hu-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/481
Ta strona została uwierzytelniona.