Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/493

Ta strona została uwierzytelniona.

koś ciepłym głosem, że powinno to było zwrócić koniecznie uwagę hrabiny. Nie zwróciło jednak, bo patrząc wciąż w filiżankę swą, wymówiła obojętnie:
— Vraiment! — a! dodała po chwili jakby namysłu i przypominania o czemś sobie... c’est vrai... przyszło mi w tej chwili na myśl, że pisałeś mi cóś... cóś... o tej rodzinie. Qu’y avait-il là dédans? Zdaje mi się że przypominam sobie teraz... jakaś panna Kwi... Kli... Kniks, którą... zająłeś się był podobno...
— Kochana mamo! wymówił Cezary drżącym głosem, ja pokochałem pannę Kniks i ona mię pokochała...
Teraz dopiero hrabina pełnym gracyi ruchem, zwróciła twarz ku synowi i spojrzała na niego głęboko zdumionemi oczami.
— Comment! wyrzekła zwolna i nadzwyczaj spokojnie, nie zapomniałeś jeszcze dotąd o niedorzecznym tym zamiarze? Mais ce sont des billevesées, mon pauvre Cesar i proszę cię, abyś nie wspominał o tem ani przedemną, ani tem bardziej przed nikim z obcych, okryłbyś się sam i okryłbyś nas wszystkich... śmiesznością...