Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/498

Ta strona została uwierzytelniona.

— Eh bien! śmiał się wesoło, le jeune comte wrócił nam zdrów i cały! nie porwała go nam żadna rusałka litewska!.. Wstydź się, wstydź się Cezarku! napędziłeś nam porządnego strachu z tą swoją panną... comment donc... Kij... Pałka... Trzaska... Gdyby syn mój Wilhelm był tu obecnym, powiedziałby ci...
— Pardonnez moi, comte, słodkim bardzo głosem przerwała hrabina, uwagi któreby hr. Wilhelm uczynićby mógł synowi memu, byłyby niezawodnie bardzo przyjemnemi, nadzwyczaj przyjemnemi... w tym razie jednak nie zachodzi tu już potrzeba czynienia jakichkolwiek uwag... Cezary oddawna już zapomniał o swych niedorzecznych zamiarach, a nawet wątpi już teraz sam czy miał kiedykolwiek zamiary jakie... takie przynajmniej... o których mówićby można bez... nieprzyzwoitości.
— Vrai? zadziwił się hr. August... zapomniał... zupełnie zapomniał? chose... to bardzo prędko...
— Kochany pan hr. Cezary, zabrzmiał jedwabny głos labego, pamiętał zapewne dobrze o świętym przepisie: czcij ojca twego i matkę twoją... jak też i o tem, że przez przepis ten rozumieć należy w ogóle powinne uszanowanie dla wszystkich