pojmując wcześnie zgasłą a nieodżałowaną baronównę Bertę von Szwarchausen. Życzę ci, cher neveu, w imieniu swojem i nieobecnego tu syna mego Wilhelma, abyś naśladując przykłady dane ci przez ś. p. nieodżałowanego ojca twego i przezemnie, ton oncle bien affectueux, zawarł wkrótce maryaż godny imienia, które nosisz, a przynoszący radość i... chose... chlubę rodzinie, do której ja także wraz z nieobecnym tu synem moim Wilhelmem mamy zaszczyt należeć!
Wymawiając ostatni wyraz, hr. August roztworzył ramiona i objąwszy niemi synowca, dwa głośne pocałunki złożył na jego policzkach. Gdy czynił to, zdawać się mogło, że w uścisk ujmuje ową skrystalizowaną kolumnę, w jaką wedle podania zamieniła się była niegdyś nieszczęsna żona Lotowa, do tego stopnia postać cała Cezarego sztywną była i jakby skamieniałą, do tego stopnia blademi i zimnemi były jego policzki. Zaledwie jednak ręka Cezarego wysunęła się z dłoni stryjowskiej i bezwładnie w dół opadła, ujął ją w białe, ciepłe, atłasowe dłonie, labbe Lamkowski. Ze słodkim uśmiechem na ustach i wyrazem rozrzewnienia w ciemnem, aksamitnem swem oku, l’abbé wymówił:
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/503
Ta strona została uwierzytelniona.