Teraz, źrenice ich stały się ciemne i bardzo głębokie, tak głębokie że aż przepaściste prawie, a na dnie palące się ogniem tłumionym wielkiego jakiegoś bólu czy gniewu. Pobladłe usta młodego człowieka drgnęły i otworzyły się parę razy tak jakby chciał on wymówić cóś bardzo do wymówienia trudnego. Nic jednak nie rzekł. Podniósł dłoń i zwolna przesunął ją po czole, poczem ze schyloną głową i obwisłemi rękami powolnym lecz równym krokiem pokój opuścił.
— Co się stało młodemu hrabiemu? patrząc za odchodzącym, ze zdziwieniam zapytał hr. August.
Labbé wydawał się także mocno zdziwionym, a po twarzy hrabiny przesunęły się z kolei gniew i trwoga. Bardzo prędko jednak mężna ta pani odzyskała zwykłą moc nad buntującemi się so chwilę nerwami swemi.
— Nie widzę nic dziwnego w postąpieniu mego syna, rzekła z wielkim spokojem, a niemniejszą słodyczą, musi on naturalnie przecierpieć trochę z powodu tych tak nieszczęśnie skierowanych affektów... mais ça passera vîte... przytem małomówność i niezręczność w obejściu się, stanowią zwykłe już cechy tego najlepszego, biednego dziecka mego!
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/506
Ta strona została uwierzytelniona.