Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/511

Ta strona została uwierzytelniona.

głupstwo, a kobietę którą kocham, za... za... o! nie mogę tego powiedzieć, nie mogę tego wymówić za co oni ją uważają!
Milczał znowu długo, potem, z niejakiem wahaniem w głosie mówić znowu zaczął:
— Nie wiem doprawdy, co już mam zrobić? Mama jest świętą kobietą... nie lubi mię... to prawda... ale może i nie można mię lubić, czy ja wiem?... chociaż tamci... oni... polubili mię wszyscy... zawsze jednak mama jest świętą kobietą... stryj August także jest poważnym i uczonym człowiekiem... choć wiesz Pawełku, że kiedy stryj August zaczyna te swoje mowy... te co wiesz... to ja słucham, słucham i zdaje mi się zawsze, że w nich nic a nic sensu niema... zawsze jednak wszyscy mówią, że to człowiek uczony... powiedz sam, Pawełku! czy ja mogę ich martwić i narażać się na to, aby oni gorzej jeszcze mię nielubili? To przykro! bardzo przykro... ależ znowu...
Tu podniósł na towarzysza oczy pełne żalu i ognia i znowu wybuchem głosu zawołał:
— Ale ja i jej wyrzec się nie mogę! za nic nie mogę!... jak ją tak kocham! to Anioł!..
Zakrył twarz obu dłońmi i milczał chwilę.