Ta strona została uwierzytelniona.
Rzekłszy to odszedł szybko, a Cezary pozostał na środku pokoju na wpół w zamyślonej, na wpół w zgnębionej i srodze stroskanej postawie.
Z zamyślenia wyrwał go służący, który mu na tacy liścik zgrabniuchny i woniejący podawał. Cezary pochwycił liścik ten śpiesznie i z widocznem uradowaniem. Były w nim tylko te słowa:
„Dwie samotnice znajdujące się w obcym i nieznanym sobie świecie Warszawskim, oczekują odwiedzin przyjaciela swego, hrabiego Cezarego.“ Słowa te podpisane były tylko literami: Ż. K. Było to więc pismo nie Delicyi, ale matki Delicyi. Cezary jednak przycisnął je do ust z uniesieniem, a po kilku minutach szybko biegł ulicą, zmierzającą w stronę Europejskiego hotelu.