Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/542

Ta strona została uwierzytelniona.

u nas, lub choćby jedną wyrządził nam grzeczność? Bynajmniej. Znać nas nie chcą, a wedle plotek na świecie krążących, Bóg wie nawet co o nas w kółkach swych rozgadują! Czy sądzisz pan że zniosłabym to wszystko, gdyby nie wzgląd na uczucia Delicyi i nie to przywiązanie, które dla ciebie powzięłam...
— O pani moja droga, najlepsza! jedyna na świecie matko moja! szeptał Cezary całując znowu ręce p. Żuliety.
— Otóż, coraz łagodniej już ciągnęła matka Delicyi, gdybyś pan miał, panie Cezary, więcej hartu i stanowczości, termin ślubu byłby już od dawna naznaczonym, familia pańska o nim uwiadomioną, a wtedy wszystko zaraz byłoby inaczej... Nic mówię tego w celu skłonienia pana do jakichś kroków, bo po tem co dziś zaszło, wątpię nawet czy nie byłabym zmuszoną odrzucić je stanowczo...
— O, nie! nie! zawołał Cezary, nie mów pani tego! to w żaden sposób być nie może! ja nie mogę być tak nieszczęśliwym!
Mówiąc to z niezwykłą sobie żywością, z błyszczącem okiem, przybliżył się do Delicyi.