Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/549

Ta strona została uwierzytelniona.

— Enfin! zaledwie dosłyszalnie szepnął stary hrabia nie spuszczając wciąż nadzwyczaj już uważnych i badawczych oczu z twarzy synowca.
— Ponieważ zaś, coraz płynniej już i śmielej ciągnął Cezary, ponieważ zawsze, od urodzenia mego słyszałem, że ty stryju jesteś głową rodziny naszej, ponieważ byłeś prawnym opiekunem moim, dopóki nie przestałem być małoletnim, do ciebie więc, stryju, przyszedłem teraz, aby stanowczo oświadczyć, że od ożenienia się z panną Kniksówną nic na świecie odstręczyć mię nie może i że, choćby... (tu głos Cezarego zadrżał, a twarz jego powlekła się smutkiem) choćby mi przyszło zostać zupełnie i na zawsze już obcym własnej mojej rodzinie, ślub mój z panną Kniksówną nastąpi niepóźniej, jak, najdalej za miesiąc.
Oddawna już, od lat dziesiątka może nikt nigdy nie widział w oczach hr. Światosława takiego wyrazu, jak ten z którym patrzał on na twarz synowca. Było to zdziwienie połączone z tajemnie doznawanem zadowoleniem jakiemś, które jednak zniknęło całkiem gdy wzrok hrabiego pomknął ku przeciwległej ścianie i zatrzymał się na zawieszonym tam dagierotypie, młode i piękne dziewczę przedstawiającym. Dość długo milczał.