Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/550

Ta strona została uwierzytelniona.

Możnaby mniemać, że namyślał się a może i wahał pomiędzy dwoma sprzecznemi uczuciami. Nakoniec, nie spuszczając wzroku z dagierotypu, w pełni teraz oświetlonego padającym nań z okna promieniem słonecznym, ozwał się zwolna i zimno:
— A gdybym ja także powiedział ci, Cezary, że małżeństwo o którem mówisz, nie przyjdzie i przyjść nie może do skutku?
Cezary milczał chwilę.
— Mój stryju, rzekł, że smutkiem w głosie, musiałbym ci odpowiedzieć, że mylisz się...
— Kto wie? wymówił stary hrabia. Ecoutez-moi bien, Cesar! Jestem stary i chory... prawdopodobnie długo już żyć nie będę. Każdy z was synowców moich, odziedziczy po mnie część mego majątku, a każda z tych części Cezary... to miliony...
Umilkł na chwilę i patrzał znowu na synowca bardzo zimnemi i bardzo przenikliwemi oczami. Ale twarz Cezarego pozostała nieruchomą, nie odmalowało się na niej wrażenie najlżejsze.
— Otóż więc, coraz wolniej i dobitniej ciągnął stary hrabia, żenić się z tą... tą panną nikt ci zapewne wzbronić nie jest w możności, bo jak słusznie powiedziałeś jesteś już pełnoletnim. Uważam so-