Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/551

Ta strona została uwierzytelniona.

bie tylko za konieczność oświadczyć ci, że jeżeli małżeństwo to przyjdzie do skutku, ja cię z przynależnej ci części spadku po mnie, wydziedziczę... uczynić to mogę w najrozmaitszy sposób, a uczynię z pewnością... powtarzam tylko raz jeszcze, że część ta, to, mój Cezary, miliony... miliony...
Ostatni wyraz hrabia wymówił z cichem, lecz przeszywającem syknięciem. Cóś nakształt tłumionego, krótkiego śmiechu zatrzęsło na mgnienie oka zapadłą piersią, a ze źrenic przezroczystych, strzelił ku twarzy Cezarego, błysk ostry i szyderski. Ale twarz Cezarego pozostała jak wprzódy nieruchomą, przemknął po niej tylko cień smutnego jakiegoś uśmiechu.
— Mój stryju, wymówił zcicha i nie podnosząe głowy, już przecie mam własne miliony, po ojcu wzięte, a czy... byłem szczęśliwy?
Teraz dopiero podniósł na stryja oczy, w których błyszczała wielka łza.
— Nie, mój stryju, dodał, nie miałem dotąd ani jednej minuty szczęśliwej w mem życiu, a przecież... przecież ojciec mój, miał i mnie pozostawił — miliony.
— Dziękuję ci więc, mój stryju, mówił dalej po chwilowem milczeniu, że myśląc o innych synow-