Hr. Mścisław z błyskającemi już od gniewu oczami, poskoczył ku taśmie od dzwonka i szarpnął nią gwałtownie.
— Żorż! krzyknął prawie do wchodzącego kamerdynera, zamknij lufcik!
— Żorż, plecami zasłaniając okno, odezwał się hr. Wilhelm, dis-moi, Żorż, od ilu już dni hr. Mścisław nie wychodził ze swego mieszkania.
— Pan hrabia od pięciu dni nie opuścił ni razu swego apartamentu...
— Uwędzisz się, Mścisławie, comme j’aime papa, uwędzisz się! zanosił się od śmiechu hr. Wilhelm.
— Tu mens! krzyknął do kamerdynera swego hr. Mścisław, tu mens Żorż! nie od pięciu, ale od trzech dni nie wychodzę z mieszkania mego... Zamknij lufcik, Żorż, zamknij lufcik!
— Pan hrabia wybaczyć raczy, z ukłonem odparł służący, ale nie od trzech dni lecz od pięciu...
— Quand je te dis że od trzech... zamknij lufcik...
— Od pięciu, panie hrabio...
Mówiąc to kamerdyner zbliżył się do okna i wyciągając ramię ku lufcikowi bronionemu wciąż przez zanoszącego się od śmiechu hr. Wilhelma, zrzucił ze stojącego obok stolika wazon porcelanowy, który rozbił się w kawałki.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/563
Ta strona została uwierzytelniona.