Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/567

Ta strona została uwierzytelniona.

nakoniec zmęczona długą przechadzką, stanęła przed oknem, z koralowych ust jej wypłynął krótki, urywany, rzekłby kto, mój Boże! zjadliwy śmieszek.
Mon Dieu! mon Dieu! zawołała do siebie, i czegóżbym nie dała za to, aby na miejsce Cezarego, ugrzął tam ten ulubiony i sławny Wiluś! que ce damoiseau s’embourbè là dédans... a pościć będę dziewięć sobót pour t’en remercier, o! Sainte vierge!
Nazajutrz w ślicznym acz niewielkim pałacyku hr. Augusta, w gabinecie bardzo kosztownie, lecz także bardzo po kawalersku urządzonym, brzmiał długo świeży, dźwięczny, ożywiony głos Wilhelma, a wtórował mu od czasu do czasu barytonowy, serdecznem zadowoleniem nabrzmiały śmiech hr. Augusta.
Czy stare medale i monety zgromadzone w rzeźbionych szafach brabiego-Archeologa, trzęsły się od śmiechu słuchając opowiadań różnych historyjek, przywiezionych z szerokiego świata przez młodego podróżnika? nie wiem, ale wiem w zamian, że rumiana twarz hr. Augusta, nakształt księżyca w pełni wypływająca po nad różnobarwne zwoje wschodniego szlafroka, jaśniała niepokalaną, idealną radością, pulchne wargi je-