Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/571

Ta strona została uwierzytelniona.

stem, bom się zaanonsował: — Panie hrabio! — Pani! — Niech pan hrabia (ze straszliwym litewskim akcentem) będzie łaskaw usiędzie! — Upadam do nóżek, pani dobrodziejce! Konwersacya rozpoczyna się. Zapytuję jak na łanach litewskich urodziła pszenica. Mama dobrodzejka odpowiada, że chwała Panu Bogu dobrze! syn zaś podchwytuje: — Co tam mama plecie! kiepsko, panie hrabio, kiepsko! W tem córeczka odzywa się: — Ale za to kwiatki moje urodziły! — Pani lubi kwiatki! — Passyami! — I gołąbki pewnie? — Passyami! — I kurki czubate! — O, moje kurki czubate! żeby pan hrabia wiedział, jak one lubią jęczmień! — Tu wchodzi narzeczony, ja powstaję... składam błogosławiące dłonie na obu ich młodych i pięknych głowach, a udzieliwszy w ten sposób braterskiego błogosławieństwa mego, robię fugę i prosto od pszenicy mamuni i kurek czubatych córuni, lecę na śniadanie do boskiej Aurelii, która między nami mówiąc, znudziła mię fatalnie! Mniejsza o to! lecę do niej, wypijam szampana i przyjeżdżam tutaj, aby złożyć relacyą z nowo zabranej znajomości, u stóp twoich, cher papa!
W czasie całego monologu tego, wypowiedzianego z odpowiednią słowom gestykulacyą i stoso-