— O! prozaiczne medium! raczże mi pani powiedzieć przynajmniej, jak nazywało się miejsce, w którem przybywało ono najczęściej? Da to może wskazówki jakie błądzącym w ciemnościach myślom moim!
— Miejsce w którem przebywało ono najczęściej, nazywało się... o! czy tylko nie zapomniałam! nie; pamiętam, mówił mi to brat mój, że nazywało się ono camera obscura!
— Camera obscura! Komnata ciemna! powtórzył Wilhelm, brzmi to zupełnie czarnoksięzko! Z ciemnej tej więc komnaty wychodziło medium! a zkądże wychodził duch mój, gdy przybywał w celu rozmawiania z panią!
— O! to już moja tajemnica! zaśmiała się Delicya i nie wydam jej przed nikim... za nic!
— A gdybym prosił panią... błagał... zaklinał... mówił Wilhelm pochylając się coraz bliżej ku pięknej pannie.
— A więc powiem, uśmiechnęła się Delicya, zjawiał się on zawsze przedemną w salonie naszym na stole, obok lampy...
— Dieu! jakże wstydzę się za ducha mego! chodzić po stołach jest rzeczą wielce nieprzyzwoi-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/593
Ta strona została uwierzytelniona.