Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/595

Ta strona została uwierzytelniona.

gilares niby, w rzeczywistości zaś miękko i zwolna położył dłoń swą na trzymającej go białej rączce.
— Panie hrabio! drżąc wewnętrznie lecz uśmiechem pokrywając wzruszenie, rzekła Delicya, nie płosz pan mieszkańca więzienia tego... skoro tylko bowiem zadasz mu najlżejszą obrazę, cofnie się w głąb swej ciemnej komnaty i nigdy już pan wiedzieć nie będziesz kim był i jakim...
Wilhelm cofnął swą rękę, ale wsparł się w zamian ramieniem o poręczę kozetki i coraz głębiej tonąc oczami w twarzy pięknej dziewczyny, szepnął marząco:
Oh! la sensitive!
Delicya bardzo powoli otwierała pugilaresik. Otworzyła go nakoniec i z figlarnym uśmiechem spojrzała na młodego hrabiego, który ciekawy wzrok zapuszczał w głąb ładnego cacka.
— Nie widzę nic! rzekł tonem człowieka zawiedzionego.
— Otóż, mówiła Delicya zwolna i nie zdając się zwracać uwagi na jego słowa, otóż mediumem owym który wprowadził mię w styczność z duchem pana, był pewien mistrz fotograficznej sztuki... a duch pana pojawił się przedemną w postaci...