Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/601

Ta strona została uwierzytelniona.

— Hrabia Cezary kochał moją córkę, ciągnęła coraz smutniej p. Żulieta i ona go kochała...
Słowa te zbudziły jakby Cezarego z głębokiej martwoty. Drgnął całem ciałem i podniósł oczy na Delicyą. Pani Żulieta kończyła jeszcze smutniejszym głosem:
— Za miesiąc miał nastąpić ślub córki mojej z hrabią Cezarym...
— Pani! powtórzył Wilhelm, pomimo szczerego zmartwienia, jakiego doświadczam na widok boleści mego brata, szczęśliwym się uznam, jeśli w tym samym oznaczonym już terminie, pozwolonem mi będzie podać pannie Delicyi dłoń do ślubnego ołtarza...
— Panie hrabio! jestem matką... nie wątpię o honorze pana i prawdziwości uczuć jego dla mojej córki!
— Pani! wątpić o honorze moim nie pozwoliłbym nawet osobie, którą tak wysoce poważam jak panią...
Słuchając zamienianych słów tych, możnaby było myśleć, że wszystkie te urywane i rozpoczynane na nowo mowy p. Żuliety, były tyląż nitek, któremi ona niewidzialnie lecz mocno, ob. motywała honor i sumienie młodego hrabegoi-