Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/606

Ta strona została uwierzytelniona.

i pierś rozrywających uczuć. Obok burzy tej i po nad nią niby, unosiły się w głębi istoty jego tłumne, a chmurne myśli jakieś, bruździły mu blade czoło w zmarszczki liczne i głębokie, całą postać jego oblekały piętnem ołowianej, do ziemi przybijającej zadumy...
Kwadranse upływały, a młody człowiek nie kończył swej niezmordowanej, powolnej przechadzki. Przez wielkie okna salonu, wpływać już zaczynał zmrok wieczorny, gdy we drzwiach stanął znowu ulubieniec hrabiny, Fryderyk.
— Panie hrabio! wymówił, hr. Mścisław zapytuje, czy może widzieć się z panem hrabią.
Cezary przerwał na chwilę przechadzkę swą i bez chwili wahania odpowiedział:
— Powiedz hrabiemu Mścisławowi, że nie jestem w domu dla nikogo.
Fryderyk oddalił się znowu nieznacznie wzruszając ramionami, a w kilka minut po odejściu jego, galeryą obrazów przebiegał szelest posuwający się szybko jedwabnej sukni. Hrabina Wiktorya dążyła do hrabiego szwagra swego, z prośbą o radę i pomoc przeciw zbuntowanemu synowi swemu.