Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/611

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VII.

Hr. August późno wróciwszy z klubu, zasiadał dopiero we wschodnim swym szlafroku i z bursztynowym cybuszkiem w ustach, przed śniadaniową zastawą, gdy do gabinetu jego wpadł w zgrabnem, porannem ubraniu z aryetką jakąś na ustach, hr. Wilhelm.
Bonjour, Wilusiu! czy mogę wiedzieć, gdzie mi przepadasz od dni dwóch? nie było cię wczoraj ani w domu, ani w klubie?
Bonjour, papa, odparł syn pochylając się i składając pocałunek na czole ojcowskim. O! gdzie ja przepadam! to cała historya! suis-tu papa! je fais ma fin! j’epouse...
Hr. August drgnął cały i wlepił w twarz syna szeroko roztwarte oczy. Jakkolwiek twarz ta świeżą była i wesołą jak zwykle, malował się na niej jakiś cień zamyślenia, czy rozmarzenia który świadczył, że Wilhelm nie żartował wcale.