Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/614

Ta strona została uwierzytelniona.

stawał szczególny jakiś uśmieszek zabłądził na jego usta.
— Honoru? wymówił, diable! comme tu y allais! pocóż było tak się śpieszyć...
Honni soit qui mol y pense! odparł Wilhelm. Nie śpieszyłem się wcale i byłbym może wyszedł z historyi całej nieskazitelnym jak Józef Patryarcha, tembardziej że Delicya jest najskromniejszym i najczystszym kwiatkiem jaki widziałem kiedy... ale stało się... stało się tak, cher papa, że Cezary nadszedł w chwili właśnie, gdyśmy czynili sobie wzajemnie wyznania... wyznania drażliwej nieco dla uszu narzeczonego natury...
Teraz na twarzy hr. Augusta malował się znowu przestrach, ale całkiem już czem innem spowodowany.
— Nie wyzwał cię? rzucił prędko i z niepokojem patrząc na syna.
— Ani pomyślał o tem, odparł Wilhelm.
Dieu merci! splatając pulchne dłonie jak do modlitwy, szepnął hr. August. Lękam się zawsze o te pojedynki... jesteś tak zapalczywy, Wilusiu, a już i te dwa, które miałeś w swojem życiu, kosztowały mi dużo zdrowia...