Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/651

Ta strona została uwierzytelniona.

bie będziesz siedziała z rękami założonemi, a ja za ciebie będę szył!
Była to tak niespodziana i niesłychana propozycya, że obie kobiety rozśmiały się serdecznie.
— Dobrze, ojczulku! zawołała Rózia, nauczę ojczulka szyć i będziemy potem szyć wszyscy troje! No, lekcya pierwsza rozpoczyna się! Niech ojczulek bierze w jedną rękę płótno, a w drugą igłę! nie! nie tak! płótno powinno być w lewej ręce, a igła w prawej! tak dobrze teraz proszę igłę w płótno włożyć raz... drugi i zrobić śnieg! cha, cha, cha! to dopiero ojczulek śliczny ścieg zrobił!... to nic! drugi lepiej się może uda!...
Mówiąc tak śmiało się blade dziewcze przytłumionym śmiechem piersi od wesela odwykłej, pan Wandalin z postacią ku lampie pochyloną, z nadzwyczaj szeroko otwartemi oczami i również nadzwyczajną powagą na rumianej twarzy, zatapiał igłę w grubem płótnie i wyszywał na niem ścieg najzupełniej nieznanego dla wszystkich pod słońcem krawców i szwaczek, kształtu i rozmiaru.
— Dobrze, ojczulku, śmiała się wciąż Rózia, teraz dalej, niech ojczulek drugi ścieg zrobi mniejszy tylko znacznie i nie taki krzywy....