Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/659

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak; rzekła z cicha, jesteśmy oboje bardzo biedni, ale czyż dla tego rozstawać się mamy i nie widywać się z sobą więcej? Byłoby to bardzo złem wyrachowaniem kuzynku! bo dokładaniem jednej więcej boleści do wszystkich innych....
Zatrzymała się na chwilę zawstydzona, jakby słowami własnemi, ale wnet przezwyciężając nieśmiałość swą, mówiła dalej:
— Nie możesz nawet wyobrazić sobie kuzynku! jak wspólne przywiązanie, które wiąże pomiędzy sobą rodziców moich i mnie, osładza nam i czyni lżejszemi teraźniejsze położenie nasze! Wiele, wiele mamy smutków i kłopotów, a jednak miewamy chwile miłe, a nawet niekiedy.... wesołe. Walczymy z biedą jak możemy i umiemy... ojciec drzewo rąbie... my z mamą koszule szyjemy dla robotników z poblizkiej fabryki.... i gdybyśmy tylko żadnych innych smutków nie mieli....
— A ty kuzynko, byłaś czego innego smutną? zagadnął Pawełek.
Dziewczyna milczała znowu chwilę ze spuszczonemi oczami, potem jednak z niespodziewaną mocą wymówiła:
— Tak, byłam smutną.... czego innego jeszcze.... tego kuzynku, że ty tak bardzo lękasz się biedy, iż możesz wszystko przez obawę tę poświęcić....