siedział cichy i słodki l’abbé Lamkowski; na szeslągu pod ścianą stojącym nudził się i gwałtownej chęci położenia bohatersko opierał się hr. Mścisław; dalej nieco, w pewnem etykietalnem od członków dostojnej rodziny oddaleniu, zajmował miejsce przy wielkim stole z lampą, pełnomocnik rodziny Pompalińskich, ów niefortunny niegdyś poseł hrabiny Wiktoryi, prawnik Cegielski.
Na stole, pomiędzy lampą a stosem kosztownych albumów leżał swój papierów znacznych rozmiarów, w wielkiej kopercie zamknięty i starannie opieczętowany. Prawnik trzymał dłoń na papierach tych, tak jak gdyby gotował się co chwilę, na znak mu dany, pieczęć rozłamać i treść pisma w kopercie zamkniętego głośno odczytać.
Rozmowa pomiędzy temi zgromadzonemi osobami toczyła się już znać od chwil kilku. Hrabina słodka i poważna jak zwykle, miała jednak w czarnych swych oczach, na twarz prawnika zwróconych, ostre jakieś błyski wewnętrznego rozdrażnienia.
— Tak więc, zwolna ciągnęła rozpoczętą z prawnikiem rozmowę, hr. Cezary był wczoraj u pana?
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/675
Ta strona została uwierzytelniona.