Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/695

Ta strona została uwierzytelniona.

Na zaledwie dostrzegalny przyzwalający znak gospodarza domu, Bartolome szeroko roztworzył drzwi, przez które wsparta na ramieniu brata, weszła panna do towarzystwa jenerałowej. Za przyjaciółmi swemi wszedł Cezary, pełen uszanowania, lecz poważny zarazem ukłon oddał wszystkim obecnym i stanął na stronie nieco, pierwszeństwo w mającej być stoczoną rozmowie, ustępując siostrze przyjaciela, posłance zmarłej jenerałowej do tego bladego, sztywnego starca, który bardzo powoli i z bardzo zimną twarzą podnosząc się nieco na swym fotelu, lodowatym głosem wymówił:
— Przepraszam panią, że na powitanie jej powstać nie mogę.
Poczem usiadł znowu nieruchomy jak zwykle, a tylko przezroczyste, zimnym blaskiem lodu świecące oczy, utkwiły w twarzy przybyłej kobiety z wyrazem chłodnego dumnego nieco pytania.
Wejście zresztą Leokadyi, wywarło na wszystkich obecnych dość silne wrażenie ciekawości. Z wyjątkiem prawnika Cegielskiego, który spełniwszy swe zadanie, a widząc iż zanosi się tu na niepospolitą jakąś scenę rodzinną, dyskretnie i cicho wysunął się z pokoju, wszyscy zwrócili