Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/711

Ta strona została uwierzytelniona.

— Mnie także tak jak i przyjacielowi memu, mówił dalej Cezary, boleśnie jest bardzo widzieć się w roli zbuntowanego członka rodziny. W istocie jednak, zbuntowanym nie czuję się wcale. Owszem, pragnąłbym szczere należne uszanowanie i przywiązanie zachować dla osób, z któremi łączą mię węzły pokrewieństwa i obowiązku. Tylko — jam inną drogę ujrzał przed sobą, niż ta którą bym tu, pośród rodziny swej zostając, postępować musiał. Nie czuję się bynajmniej stworzonym do życia wielkiego świata. Oddawna już myślałem, że wiele rzeczy, które w świecie tym uchodzą za prawdziwe i dobre, są nieprawdziwe i niedobre, że wiele rzeczy także, któremi świat ten pogardza, mogą stanowić przedmiot szacunku i miłości — przynajmniej dla mnie. Bardzo długo — myśli te poczytywałem za niedorzeczności wylęgłe w upośledzonej głowie mojej i nie śmiałem sam zastanawiać się nad niemi. Teraz jednak zastanowiłem się i uznałem, że zdolny jestem myśleć i że postępować według myśli i pragnień własnych — mam prawo zupełne.
Umilkł na chwilę. Im dłużej mówił tem więcej głos jego pozbywał się cechujących go zrazu miękkich a zniżonych dźwięków, tem więcej by-